Szukajka

Kategorie

piątek, 2 września 2016

Wleciał ptaszek do dziurki, czyli problemy z nazwami.

Parę dni temu na stronie jednej z bardziej znanych gazet internetowych (i nie tylko) przeczytałam o problemie z pewną fontanną. Otóż dowiedziałam się, że fontanna ta przypomina ludziom "damskie przyrodzenie"!

Męskie nazwy w kobiecym ciele

Po krótkiej konsternacji zaczęłam szukać definicji słowa "przyrodzenie", ale wszędzie były one niepełne lub niejasne. Nie znam się na tyle na staropolszczyźnie, ale wydaje mi się, że słowo to dotyczy raczej jedynie mężczyzn. Albo przynajmniej w tym kontekście jest zazwyczaj używane.
Najwyraźniej autor tego artykułu miał ogromny problem jak nazwać żeńskie genitalia. Wybrał najprostszą opcję - słowo przypisane penisowi z dodatkiem "damskie" i uznał problem za rozwiązany.
Idąc tym tropem w równoległym świecie mężczyźni zamiast penisa mogliby mieć "męską łechtaczkę", a zamiast jąder "męskie jajniki". 
Nie brzmi to w ogóle dobrze i nie ma za grosz sensu.

Strach przed waginą

My, Polacy, użytkownicy polskiego języka nie boimy się penisa. Nie boimy się prącia oraz fallusa (często używanego w złym kontekście).
Boimy się za to waginy. Albo tym bardziej sromu, mimo że to najbardziej polskie słowo na kobiece zewnętrzne narządy płciowe.
W sypialni używamy dziurek, cipek, pipek. Podobnie też uczymy dzieci.
O ile w ogóle rodzice nazywają narządy płciowe małej dziewczynki. Słyszałam, że wiele osób unika w ogóle nazywania tego miejsca generalizując do "pupy". 
Każdy chłopiec wie za to od małego, że ma siusiaka lub ptaszka.

Cipki górą!

Kiedyś zrobiono konkurs na najlepszą nazwę dla żeńskich genitaliów w przypadku uczenia dzieci części ciała. Wygrała cipka. I bardzo dobrze. Brzmi lepiej niż srom, który oznacza "wstyd lub hańbę". Wyobraźmy sobie małą dziewczynkę, która od najmłodszych lat, wie, że jej brat ma siusiaka, a ona jedynie wstyd.
Niefajnie prawda?
Wagina brzmi za to zbyt medycznie. Nikt nie uczy chłopca, że ma prącie i jądra. To dlaczego dziewczynka miałaby słyszeć, że ma waginę albo wargi sromowe?

Inspiracje z zachodu


Anglojęzyczni mają swoją "pussy", co jest odpowiednikiem naszej cipki, ale też kotki. To urocze prawda? Nie dość, że jesteśmy kocicami to jeszcze mamy swoją małą kicię ;)
U nas też czasem się używa tego słowa w spolszczeniu - pusia. Podobnie z angielską "peach" czyli brzoskwinką lub piczką.
Ale Polacy nie gęsi, iż swój język mają! Dlaczego mamy spolszczać angielskie słowa zamiast używać naszych własnych? Nie robimy tego w przypadku penisa to czemu mamy mieć pusie i piczki?!

"Cześć, jestem Wacek"


Niektórzy też używają imion. Najpopularniejszym polskim tworem w przypadku penisa jest Wacek. Co do cipki jest to rzadziej używane, ale słyszałam o wersji z Kasią, Bożenką i Małgosią.
Zawsze mnie zastanawiało co sobie pomyśli takie dziecko które od małego posiada Wacusia lub Kasię, kiedy pozna dzieci lub tym bardziej dorosłych którzy noszą takie imiona?
Osobiście nie dziwię się, że ostatnio tak mało chłopców dostaje imię Wacław, skoro skojarzenia mogą być tak oczywiste? ;)

Język zbyt ubogi aby udźwignąć cipkę


Brakuje jednak w polskim języku słowa uniwersalnego, którego możemy użyć u lekarza, w sypialni, do dziecka lub w artykule na znanym portalu internetowym.
Cipka wydaje się wtedy być zbyt infantylna, cipa zbyt wulgarna, srom kojarzy się ze wstydem, a wagina brzmi po prostu źle. Jednak chyba właśnie we wspomnianym na początku artykule użyłabym słowa wagina, bo skoro nie ma nic innego to zostaje nam używać tego co jest najbardziej poprawne, a nie wymyślać męsko-damskie twory językowe.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz